Życie byłoby nudne gdyby wszystko szło tak jak byśmy tego chcieli 😉 Zawsze musi pójść coś nie tak, tak było właśnie podczas mojej pierwszej aktywacji w programie Parks On The Air. Pogoda ( raczej niepogoda bo deszcz ) popsuła nastrój, nastrój popsuł nastawienie, nastawienie popsuło morale a morale popsuło całokształt, a do tego wszystkiego propagacja była na takim poziomie, że lepiej nie rozwijać tematu. Udało się przeprowadzić raptem sześć łączności. Całe szczęście w kolejny weekend udało się wszystko zrobić tak aby aktywator czyli ja był zadowolony , a przy okazji aby łowcy też mieli swoją część zabawy. Poprawiłem błędy poprzedniego weekendu, spiąłem się, zmobilizowałem i powędrowałem, z plecakiem pełnym przygód. Zrobiłem aktywację Parku SP-1471 oraz SP-1408. Po piętnaście łączności na każdym Parku – tyle wystarczyło by zarówno dokonać skutecznej aktywacji w ramach regulaminu ( minimum 10 łączności ) jak i dobrze się pobawić w terenowe rozwijanie szpeju radiowego. W ogólnym odczuciu program zgoła podobny do SOTA, daje takie same poziomy adrenaliny 😉 podczas pileup’u jak wołanie ze szczytów gór. Traktując go poważnie, jako element hobby radiokomunikacyjno-plecakowo-terenowo-reakreacyjnego będzie to świetny kawałek zabawy podczas braku dostępu do gór.